Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Ciężkie powroty V

24 672  
4   8  
Kliknij i zobacz więcej!Gdzie można dojść idąc prostą drogą do sklepu, czy do domu. Jak się okazuje można dojść wszędzie! A jeszcze jak mamy rower, to już świat przed nami!

Jeśli jednak chcesz pamiętać każdy powrót mamy najlepszą z możliwych rad! Nie pij!

TRON

Było to za czasów, kiedy to moja mamusia czekała zawsze na mnie, aż wrócę z wypadu. Tego wieczora ostro zabalowałem z kolegą. Ostrzej niż zawsze i dlatego totalnie napruty wracałem do domu. Patrzę - światło się świeci w pokoju mamy, wiec myślę "Nie spoko, wcześniej mi się impreza skończyła, to się prześpię z dwie godzinki w samochodzie i potem na chatę wejdę." Samochód był pod domem więc luzik. Nie wiem po jak długim okresie próbowania otwarcia drzwi samochodu kluczem od domu powiedziałem sobie: "Pierdzielę, idę na chatę i co ma być to będzie". Otwieram cichutko drzwi, psa od razu za łeb co by nie szczekał i szybciutko do łazienki. Zachciało mi się grubszej roboty, wiec siadam i w tym momencie total zgon koniec filmu... Na szczęście nie zamknąłem drzwi od toalety, wiec mama po pół godziny znalazła mnie śpiącego na kiblu. Podobno najwięcej problemu było z przetransportowaniem mnie do pokoju na łóżko, ponieważ nogi mi totalnie zdrętwiały od deski klozetowej.

by Fresh @

* * * * *

STUDENCKA IMPREZA

Rzecz działa się parę lat temu w akademiku Uniwersytetu Wiecznego Melanżu. Imprezka była ostra (dużo napojów wysokoprocentowych). Przyszło na nią trochę znajomych (nieznajomych zresztą też).
Wśród gości były również kobiety, więc stwierdziliśmy że jakieś potupańce by się przydały. Każdy kto mieszkał lub był w akademiku wie że metraż w pokojach niewielki. W celu jego powiększenia wszystkie łóżka postawiliśmy pionowo pod ścianą i zaczęło się... Impreza trwała długi czas, alkohol lał się litrami, dziewczyny tańczyły, ogólnie pełen wypas. Nad ranem (a może po południu) nasz kolega stwierdził, że okropnie boli go prawa stopa. Po uchyleniu kołdry okazało się, że ów osobnik nie posiada dużego palca u opisywanej stopy, a pościel i prześcieradło są całe we krwi. Lekarz na pogotowiu początkowo nie chciał przeprowadzić żadnego zabiegu ze względu na utrzymujące się znieczulenie (upojenie). Jednak po długich błaganiach zajął się delikwentem, który w żaden sposób nie mógł sobie przypomnieć w jaki sposób do tego doszło. W toku czynności śledczych ustaliliśmy że kolega wywijając piruety z jakąś białogłową zapomniał o ograniczeniu przestrzennym i potrącił łóżko stojące pod ścianą które z impetem spadło mu na nogę odzianą wyłącznie w kapcia. Jako, że wcześniej wlał w siebie dużą ilość wódki nie odczuł bólu związanego z zaistniałą sytuacją, a nogę opatrzył mu kolega (student weterynarii). Jeszcze po powrocie od lekarza zaczęliśmy szukać "zguby". Okazało się że duży palec grzecznie leży sobie w kapciu. I tym sposobem kolega ma wieczną pamiątkę po studiach.

by Tomolu

* * * * *

RÓŻANA POBUDKA

Kiedyś lata temu hucznie obchodziłem swoje imieniny. Impra zaczęła się skromnie zaraz po pracy u mnie w domu, potem krótka przerwa i na 23-cią umówiliśmy się w Bałtyku (taki nocny klub na Wzgórzu w Gdyni). Towarzystwo dopisało, picie, hulanki, swawole, podobno spałem już na stojąco oparty o ścianę, gdy rozgrywane były partie bilarda. Następna scena, jaką pamiętam, to spacer zygzakiem o świcie ulicą w poszukiwaniu mego bloku. Mijając czteropiętrowe bloki na głos mówiłem - to nie ten, minąłem swój - cały czas nie ten, kolejny - też nie mój i ulica się skończyła. Ocknąłem się leżąc głową w dół na skarpie w krzakach dzikich róż Obudził mnie deszcz padający na twarz. O dziwo, byłem nieuszkodzony, a flaszka Poloneza 0,7 trzymana za pazuchą cała. Od tamtej pory nie świętuję imienin z kolegami z pracy

by Oxxiu

* * * * *

CUD W SKLEPIE

Rzecz się działa w te wakacje. Jako, że dzień był ładny to i balety były ładne ale zapasy się skończyły więc czas do sklepu. Idę tak z kumplem, naprawiamy świat i naszła nas pewna "refleksja", bo szliśmy tak ze 15 minut, a tu zamiast centrum jakiś zagajnik i ciemności. Bieżymy dalej. Tak po 10 minutach nagle wyrósł nam jakiś sklep. Wyciągamy listę zakupów, kasę i idziemy.

Zakupy zrobione więc wracamy.

Wracamy na miejsce imprezy, kumple się cieszą jakby zbawiciela zobaczyli... No ale cóż alkohol robi z ludźmi.

Rano się okazało że:
- nie było nas 4,5 godziny
- mięliśmy listę: 6 browarów, 2 paczki petów, chipsy
- nie mieliśmy swojej kasy, a od kumpli dostaliśmy 5zł
- przynieśliśmy 10 browarów, 3 paczki petów i jeszcze 2,60zł reszty
- doszliśmy do sklepu na skraju lasku który jest chyba z 1000km od miejsca imprezy
- kumpel ma numer pani ze sklepu jako "Kochanie" zapisany.

by Hopkins

* * * * *

LOTNIK

Zimą byłem na tygodniowym obozie "kondycyjnym", w którym chyba chodziło o to, żeby nie stracić kondycji w piciu. Oczywiście w przedostatni dzień popita największa z wszystkich. Pijemy równo, kolejka za kolejką. Nagle braknie. Idziemy więc do miasta kupić nową flaszkę. Jeden jedyny kumpel miał 18 lat. I był nieźle narąbany już wchodzi z banknotem 50 zł i wychodzi z flaszką i shakerem. Okazało się że wybrał promocyjne opakowanie.
Drogi z powrotem nie pamiętam. Znalazłem się nagle przed drzwiami do pokoju, w którym trwała imprezka. Bez większego namysłu wchodzę i bawię się dalej. Patrzę, a tam dwie kumpele przepychają i kłócą się o kibel. Trzech kumpli spokojnie przygląda się tym zapasom i pije dalej. I kultura. Podają mi szklaneczkę więc dołączam się. Impreza trwa. Przerwa.

Budzę się na podłodze w owym pokoju. O dziwo miałem pod głową poduszke i byłem przykryty kołdra. Pełne zdziwienie. Idę do siebie do pokoju (z niejakim trudem, kac był naprawdę gigantyczny) i wchodzę do siebie. Patrzę znów - a na moim łóżku żadnej pościeli. Metodą dedukcji wymyśliłem, że ta pościel pod którą spałem tej nocy wciąż była moja. Jakim cudem znalazła się w sąsiednim pokoju nie mam pojęcia, zważywszy na to, że mój pokoik był zamknięty na klucz z kumplem w środku. Co się stało dowiedziałem się później. Otóż przeskoczyłem (przeleciałem?) z okna na okno, które były otwarte. Jak ja to zrobiłem będąc nieświadomym, pytajcie kumpli, bo ja nie mam pojęcia. Najdziwniejsze jednak jest to, że sztuka latania między oknami nie udała mi się na trzeźwo. Całe szczęście było to tylko pierwsze piętro i warstwa śniegu miała około metra. Od tamtej pory piję tylko piwo.

by Tofu

* * * * *

TELEPORTACJA

Kiedyś na imprezie kumpel poszedł mocno już uchachany do łazienki. Zaraz za nim dowcipni koledzy zakradli się żeby mu zgasić światło. Po dłuższym czasie całkowitego braku reakcji postanowili pobawić się w stroboskop co by kolegę wnerwić. Nadal cisza. Myśląc, że zasnął zaczęli się drzeć aż w końcu weszli do łazienki. Pusto. Następnego dnia kumpel opowiada, że obudził się u siebie w domu, ale nie mamy pojęcia jak z łazienki wyszedł ani jak wrócił.

by Makewhy

* * * * *

SZEDŁ DOBRZE, ZASZEDŁ ŹLE

Kiedyś postanowiliśmy zrobić imprezke nad jeziorkiem. Wynajęliśmy domki (w sumie niepotrzebnie, bo lato było ciepłe). Plusem było to, że w domkach można było chłodzić trunki... Pewnego razu po ostrej zakrapianej imprezie wróciłem grzecznie do łóżeczka i położyłem się spać. Ku mojemu zdziwieniu obudziłem się rano na pomoście jakieś 150 m od domku. Do dziś nie wiem jak się tam znalazłem.

by Wyciuoo @

* * * * *

LAS

Koło 22.00 dzwoni kumpel i mówi, że impreza się właśnie zaczęła i już tam muszę być. No to wsiadam na rower i jadę (ze 2 km). W mieszkaniu kumpla 0.7 na czterech, piwo na drogę, a potem zwiedzanie knajp. Jedna, druga, trzecia, piwo, kamikaze. Las. Siedzę na rowerze i jadę przez las. Szok. Na każdym rozwidleniu zatrzymuję się i po głębokiej analizie decyduję gdzie jechać. Udało się dotrzeć do drogi, zapytać kogoś którędy do domu i przeczytać listę na pobliskim przystanku. 20 przystanków do domu (okazało się że to około 15 km). Mocno jeszcze zawiany mknę na biku po szosie próbując utrzymać linie, no ale w końcu się nie udało. Kilometr od domu widowiskowa akrobacja i pozostawienie kawałków skóry na chodniku. Dom (akurat rodzice mieli wczasy i nie było nikogo). Ciuchy i rower cały w błocie, nie mówiąc już o odartych kolanach i dłoniach. Na pytanie: "Co robiłem w lesie?" chyba nie poznam nigdy odpowiedzi. Od tego czasu nie jeżdżę rowerem na imprezy.

by Borysb @

* * * * *

DWA POWROTY

Wstępniak w skrócie - urodziny kumpla. Impreza się zaczęła spokojnie, ale szybko się rozwinęła. Przesadziliśmy i obudzili nas jak wszyscy się powoli zbierali. Teraz się zaczęły dwie równorzędne historie powrotu - moja i solenizanta:

Otóż solenizanta zamiast doprowadzić do domu zostawili na jakimś krawężniku. Ten po jakimś czasie postanowił o własnych siłach dojść do domu, co niezbyt mu się udało, gdyż pokrążył trochę po okolicy i wylądował w rowie przy ulicy. Zasnął przykryty liściami i gałęziami. Został odnaleziony rano przez ojca, który wyszedł na spacer z psem. Ojciec wyrwał go z błogiego snu i trochę zwyzywał i jakoś dociągnął do domu. Największe zdziwienie nadeszło po przebudzeniu we własnym łóżku. We włosach i na ubraniu pełno liści i gałązek, a rodzice witają go z niezbyt zadowolonymi minami.

Ze mną było trochę inaczej i dłużej - w pewnym momencie odłączyłem się od wracającej grupy i z postanowieniem, że w "takim stanie" nie mogę wrócić do domu. Chciałem gdzieś się ulokować i przekimać do rana. Z prześwitów pamiętam, że zwiedziłem tej nocy cały las, odwiedziłem pobliskie jezioro, a później ruszyłem w daleką wędrówkę, której w większości nie pamiętam. Odzyskałem przytomność dopiero w chwili, gdy zrobiło się mokro - okazało się, iż dotarłem na drugi koniec miasta i wpadłem do zalanego kamieniołomu (na szczęście od łagodnej i płytkiej strony, gdyż druga była stroma i raczej bym już nie istniał, gdybym tam się wybrał). Po ciężkich bojach i kilku próbach udało mi się wydostać z wody - teraz to już trzeba wracać - pomyślałem i tak zrobiłem. Droga była długa, a nogi mnie cholernie bolały. W połowie drogi poznałem, co było tego przyczyną - lewa noga cala obtłuczona, natomiast prawa czerwona od krwi, okazało się, że wpadając do wody uderzyłem nią w zatopiony blok granitowy i "troszeczkę" ją uszkodziłem, na całej szerokości aż do kości. Moj stan nie pozwolił na smutek. Podśpiewując z uśmiechem na ustach dotarłem do domu. Ranę zdezynfekowałem wodą po goleniu, w jakiś sposób zawiązałem bandaż i położyłem się spać. Rano wstałem, aby powitać rodziców i ze skruchą na twarzy zaprezentować swoja nogę. Po krótkiej rozmowie z matką zrobiło mi się słabo i straciłem przytomność.

W trybie natychmiastowym zjawiliśmy się u chirurga, który wypełnił swoje obowiązki zakładając dwa wewnętrzne i siedem zewnętrznych szwów. Ból unieruchomił mnie na połowę wakacji, a dobry humor i gadatliwość na temat dnia poprzedniego przy lekarzu pozbawiła mnie dosyć pokaźnego odszkodowania. Do następnej imprezy.

by H8me @

* * * * *

TŁUMACZENIE

Sytuacja wydaje się jak klasyczny dowcip. Mój kumpel, facet co mundur zielony kiedyś nosił na stałe miał kilku przyjaciół z którymi często i gęsto.

Kiedyś postanowili wypić. A że mieli tajną przed żonami metę noc przeszła w dzień następny i jeszcze jeden. Zrobiło się kilka dni, tak ze trzy. Albo się kasa skończyła, albo możliwości organizmów, bo postanowili wrócić do domów. Raz że jeszcze nawaleni, dwa, że po kilku dniach.
Spotkali się kilka dni później, by spytać o reakcję żon.
Karol przebił wszystkich. Jego opowieść. :
"Wracam do domu, żona czeka. Ja na kolana w przedpokoju. Pełzam po podłodze. Podeszła. Coś o pijakach powiedziała. Nawet ze dwa razy kopnęła. Ale babska ciekawość była większa. No więc pyta:
- Czego szukasz na tej podłodze?
- Usprawiedliwienia kochanie.
Roześmiała się i już było gładko. "

by Krzys34

A Ty miałeś jakiś wyjątkowo ciężki powrót? Podeślij go do mnie klikając w ten linek, a jak będzie wyjątkowo ciekawy ma szansę znaleźć się na głównej!

Znak @ występuje przy nickach niezarejestrowanych użytkowników Joe Monster!

Oglądany: 24672x | Komentarzy: 8 | Okejek: 4 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało