Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Bohater, który ukrywał się w roli woźnego

117 866  
671   43  
Kadeci Akademii Sił Powietrznych USA codziennie na korytarzach uczelni mijali woźnego Williama Crawforda. Był dla nich niezauważalny, jak dla większości uczniów na świecie są ludzie zajmujący się utrzymaniem porządku. Wszytko się zmieniło, gdy dowiedzieli się, że 30 lat wcześniej Crawford służył w armii i został odznaczony najwyższym medalem wojskowym jaki można otrzymać.

William Crawford urodził się w 1918 roku w Pueblo w stanie Colorado. Po wielu latach służby, w czasie której zwiedził pół świata nadal powtarzał, że Colorado jest jego prawdziwym domem. Po zakończeniu służby wrócił do rodzinnego stanu i podjął pracę w Akademii Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Colorado Springs.

Kadeci wspominają, że nowy woźny był cichy, nieśmiały i nie przyciągał uwagi. Znali go jako "pana Crawforda" i traktowali raczej jako tło. Wszystko się zmieniło, gdy jeden z kadetów zaczął zagłębiać się w szczegóły walk aliantów we Włoszech w czasie drugiej wojny światowej i natrafił na informację o Williamie Crawfordzie, który otrzymał Medal Honoru - najwyższe odznaczenie wojskowe w USA nadawane za wyjątkowe akty odwagi i męstwa z narażeniem życia, z przekroczeniem granic oraz ponad obowiązki.



Kaplica Kadetów na Akademii

W rozmowie z kolegą kadet James Moschgat z rocznika '77 połączył fakty i stwierdził: "Cholera, nie uwierzysz, ale nasz woźny otrzymał Medal Honoru". Następnego dnia Moschgat wziął książkę ze sobą, odnalazł woźnego i wprost zapytał, czy to oni tam napisano.

Crawford spojrzał na książkę i po prostu powiedział: "To był bardzo dawno temu i to był tylko jeden dzień z mojego życia".

We wrześniu 1943 roku alianci spychali wojska Osi posuwając się na północ półwyspu Apenińskiego. Crawford walczył w szeregach 36 Dywizji Piechoty i znajdował się w pobliżu Altavilla Silentina, gdzie jego jednostka otrzymała rozkaz zdobycia wzgórza 424.

13 września kompania I atakowała niemieckie pozycje na wzgórzu, gdy została przyciśnięta ogniem karabinów maszynowych i moździerzy. Szeregowy Crawford pełnił wtedy funkcję zwiadowcy 3. plutonu, przez co znajdował się na samym froncie walk. Stamtąd wypatrzył gniazdo pierwszego karabinu maszynowego szachującego jego pododdział. Bez niczyjego rozkazu samodzielnie zdecydował się zaatakować i wyeliminować zagrożenie. Ciągle pod ogniem podczołgał się na odległość kilku metrów od nieprzyjacielskiej pozycji i wrzucił granat, który spadł wprost pod nogi trzech Niemców.



Mapa postępów Kampanii Włoskiej


Tymczasem reszta kompanii dotarła do szczytu wzgórza, gdzie znowu żołnierze trafili pod morderczy ogień dwóch kolejnych gniazd karabinów maszynowych okopanych na kolejnym, wyższym wzgórzu. Crawford ponownie bez niczyjego polecenia ruszył do przodu, aby zneutralizować zagrożenie. Ponownie wystawiając się na morderczy ogień przeczołgał się w kierunku pozycji pierwszego karabinu maszynowego i, podobnie jak poprzednio, z odległości kilku metrów zgasił go celnym lobem granatu. Następnie szybkim manewrem udało mu się uciszyć ostatni karabin maszynowy, czym zmusił pozostałych obrońców do opuszczenia pozycji, którzy uznali, że nie będą walczyć z człowiekiem, który samodzielnie zlikwidował trzy umocnione pozycje.

Dzięki odważnej akcji szeregowego Crawforda wzgórze 424 zostało zdobyte i alianci mogli kontynuować marsz na północ. Niestety agresywne podejście do działań i walka na samym przedzie sił doprowadziły w końcu do schwytania Crawforda przez Niemców. Reszta kompanii była przekonana, że Crawford poległ, a meldunek o jego niezwykłych działaniach został wysłany do dowództwa. Za tą jedną akcję, tego jednego dnia szeregowy William Crawford został pośmiertnie odznaczony Medalem Honoru.

Ale to oczywiście jeszcze nie jest koniec tej historii.



Amerykańska piechota podczas walk we Włoszech


W 1944 roku medal przekazano jego ojcu, który przyjął go w imieniu syna, który zginął w walce, jak wtedy uznawano. Później tego samego roku we Włoszech oswobodzono grupę jeńców wojennych przetrzymywanych przez Niemców i w niej zidentyfikowano uznanego za zmarłego szeregowego Crawforda. Oczywiście żołnierz nie miał bladego pojęcia, że został odznaczony najwyższym medalem wojskowym (a do tego pośmiertnie).

Po zakończeniu wojny Crawford kontynuował służbę i odszedł do cywila w 1967 r. w stopniu starszego sierżanta (Master Sergeant, grupa zaszeregowania E-8). Po zakończeniu błyskotliwej kariery Crawford znalazł zatrudnienie jako woźny w Akademii Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Colorado Springs.



Niemiecka artyleria


W 1976 r. prawda wyszła na jaw, a przyszli oficerowie otrzymali pokaz tego co oznaczają waleczność i skromność. Kadeci spojrzeli na woźnego z nowym szacunkiem, a po namowach przekonali go, aby podzielił się z nimi swoją historią.

Crawford stwierdził, że nigdy oficjalnie Medal nie został mu wręczony (a za każdym razem wręcza go osobiście prezydent Stanów Zjednoczonych), ponieważ znajdował się w niewoli, a w kraju był uznany za zmarłego. Kadra nauczycielska i kadeci zapamiętali to i zdecydowali, że bohater musi przeżyć "swój dzień" wręczenia medalu.

Kiedy w 1984 r. prezydent Ronald Reagan odwiedził uczelnię, aby na zakończenie roku wygłosić mowę do przyszłych dowódców, zorganizowano oficjalną ceremonię nadania Medalu, a woźny-starszy sierżant Crawford stanął twarzą w twarz z prezydentem i z jego rąk otrzymał Medal Honoru.

Wręczając Medal prezydent wymienił lekcje, jakie można wyciągnąć z działań i życia Crawforda. Później były kadet, później pułkownik James E. Moschgat podsumował te nauki:

1. Nie szufladkuj ludzi.
2. Każdy zasługuje na szacunek.
3. Uprzejmość ma znaczenie.
4. Znajdź czas, aby poznać swoich ludzi.
5. Każdy może być bohaterem.
6. Przywódcy muszą być skromni.
7. Od życia nie zawsze dostaniesz to, na co sądzisz, że zasługujesz.
8. Nie pożądaj chwały: pożądaj doskonałości.
9. Żadna praca nie jest powyżej godności przywódcy.
10. Życie to laboratorium dowodzenia.

William Crawford zmarł w 2000 roku wieku 81 lat. Jest jedynym żołnierzem nie będącym członkiem Sił Powietrznych pochowanym na Cmentarzu Akademii Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Colorado Springs. Kadeci wspominają go jako jednego ze swoich, którego obdarzyli ogromnym szacunkiem.

Źródła: 1, 2
3

Oglądany: 117866x | Komentarzy: 43 | Okejek: 671 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało