Fragmenty skeczu "Wesoła Nowina" autorstwa Jacka Janowicza w wykonaniu kabaretu Widelec i ze zdjęciami moimi prosto z Festiwalu Kabaretów Wyjście z Cienia z Gdańska, teatr Miniatura. Gorąco polecam, bo dobre, nawet mimo tego że dopiero na scenie chłopaki (i dziewczyna) wyciskają z tego tekstu prawdziwy sok!Więcej tekstów oraz teksty piosenek na stronie
Widelca
...Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa oraz niektórych jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: - Synu, nie maja już wina! A Jezus jej odpowiedział "To dobrze, są już wystarczająco rozbawieni." Ona zaś rzekła "Będą skargi, jeszcze nie było oczepin". Jezus odpowiedział "Czy to moja lub Twoja sprawa, niewiasto?". I spojrzawszy na zegarek dodał "Jeszcze nie nadeszła godzina moja". Wtedy Matka Jego powiedziała do uczniów:
- Zróbcie wszystko, cokolwiek Wam powie.
(...)
- Piotr:
- - Bracia, słyszeliście, ze wino się kończy?
- Judasz:
- - No co ty, Piotrze, o tej porze?
- Piotr:
- - Podobno przyszło wielu nieproszonych Rzymian.
- Mateusz:
- - A, to się nie dziwie. Jezus o tym wie?
- Judasz:
- - Tak, czterech już wyrzucił. Sam widziałem. Powywracał im stoły i....
- Mateusz:
- - Ale czy wie, że nie ma wina?
- Piotr:
- - Wie. Mamy zrobić wszystko, co nam powie.
- Mateusz:
- - Coś powiedział?
- Piotr:
- - Na razie nic. Podobno jeszcze nie nadeszła Jego godzina. (patrzy na zegarek).
Mateusz:- Co się stało?
Piotr:- Klepsydra mi się zatkała. Chyba chlapnęło jak chodziłem po wodzie.
Judasz:- Zanieś do Tomasza, może cos poradzi...
Piotr:- Tomasz? W cuda to ja nie wierzę.
(przybiega Marta)
Marta:- Bracia, zaczęło się. Jezus pyta, co macie do picia.
Judasz:- Została nam tylko mineralna. (Marta wybiega).
Mateusz:- Gdyby wszystkie kobiety w Izraelu były takie szybkie, przejście do Ziemi Obiecanej zabrałoby Mojżeszowi co najwyżej pół roku.
Judasz:- Przejście? To byłby sprint.
Mateusz:- Raczej maraton.
Piotr:- Mateuszu, jak mojżesz tak mówić! Przecież to są nasze Święte Dzieje!
Judasz:- Patrzcie lepiej, co tu się dzieje.
(Przybiega Marta):- Nauczyciel pyta, ile macie tej mineralnej.
Judasz:- Będzie ze 40 skrzynek. W tym jedna niepełna. (Marta wybiega).
Piotr:- Powinna jechać na Igrzyska.
Judasz:- Albo na Olimpiadę.
Mateusz:- Przecież to jedno i to samo.
Piotr:- W takim razie powinna wystartować i tu i tu.
(przybiega Marta):- Zanieście Mu wszystko, co macie.
(...)
Judasz:- Marto, Mateuszu, co za historia, Jezus czyni cuda naszymi rękoma.
Mateusz:- Jak to?
Judasz:- Dał nam nalepki od wina i kazał naklejać na butelki od mineralnej...
Piotr:- ...Robiliśmy co rozkazał a jak wszystkie nakleiliśmy, mówi Judaszowi: "Zanieś to staroście weselnemu"...
Judasz:- ...Cóż było robić, niosę te mineralna i płonę ze wstydu...
Piotr:- ...lecz zdębiał, wodę podając, bo z wody... zrobiło się wino.
Judasz:- Mam nadzieje, że im wystarczy, bo zostało mi tylko kilka nalepek od piwa.
Marta:- Wystarczy, przecież nie wszyscy pija, wielu gości przyjechało konno.
Mateusz:- Oj, bracia, żebyście nie narobili sobie kłopotu, byłem celnikiem, znam się na tym.
Judasz:- Jakiego kłopotu?
Mateusz:- Jak się Rzymianie o tym dowiedzą, od razu zjawi się tu Sanepid, a poza tym do produkcji wina potrzebna jest koncesja, NIP, podatek VAT....
(robi się szum, podchodzi kilku wzburzonych biesiadników)
Biesiadnik 1:- Kto nam to uczynił?!!
Piotr: - Kim jesteście, bracia?
Biesiadnik 1:- Jesteśmy z Klubu Chwilowych Abstynentów.
Biesiadnik 2:- Gdzie jest nasza woda mineralna?
Biesiadnik 1:- Precz z winem! Pragniemy mineralnej!
Biesiadnik 2:- Ja mam wszyty esperal, potrzebuje bezpiecznego napoju!
Biesiadnik 1:- My też mamy prawo do popicia kanapek!
Biesiadnicy:- Oddawać mineralną! Oddawać mineralną! Oddawać mineralną!
Judasz przyłącza się do krzyczących, Mateusz odchodzi.
---------------------------------------------------------
PIOSENKA ABSTYNENTÓW.
---------------------------------------------------------
Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej...
Uczniowie zaś Jego rozprawiali o cudach, niewiele z tego jednak rozumieli.
Gdyby bowiem rozumieli, nie nazywaliby się uczniami Jezusa, lecz Jego studentami.
- PARALITYK.
(Piotr opowiada, uczniowie słuchają, ktoś puka do drzwi):
- Mateusz:
- - Sprawdź kto to.
- Tomasz:
- - Spojrzę przez Judasza. (bierze Judasza, patrzy przez niego). Paralityk.
- Piotr:
- - Chyba paralotniarz?
- Tomasz:
- - Paralityk.
- Piotr:
- - Sam?
- Tomasz:
- - Sam.
- Mateusz:
- - To jak tu przyszedł??
- Piotr:
- - Pewnie go ktoś przyniósł. Otwórz.
- Tomasz:
- - Pan do nas? Prosimy!... No śmiało...
- Piotr:
- - Wnieście go. (wnoszą) Co panu jest? Czy może pan ruszyć ręką? Noga tez nie? A serce? A, serduszko tyka, znaczy częściowy paraliż.
- Mateusz:
- - Ale Jezusa nie ma... Poszedł w te stronę, jakby pan się pośpieszył, to by pan Go złapał.
- Tomasz:
- - Pan z której Kasy Chorych?
- Piotr:
- - Wie pan, jakby tu był Jezus, to może by pana uzdrowił, ale my jesteśmy plankton...
- Piotr:
- - My jesteśmy plankton a pan potrzebuje specjalisty.
- Judasz:
- - Bracia, a pamiętacie, jak nam Jezus powiedział:
"Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej górze: "Przesuń się tam!" a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla Was".
- Tomasz:
- - To góra może tak, ale nie paralityk.
- Mateusz:
- - Nie masz tam czegoś o paralitykach?
- Judasz:
- - Nic nie rozumiesz! Chodzi o wiarę a nie o to, kogo przesuwasz.
- Mateusz:
- - No to go przesuńmy.
- Tomasz:
- - Za mało mamy wiary.
- Piotr:
- - Bracia, musimy wzmocnić nasza wiarę. Pomódlmy się.
- Piotr:
- Człowieku, Tobie mowię, wstań! (paralityk wstaje) - Twoja wiara Cię uzdrowiła.
- Tomasz:
- Coś takiego, nie wierzę własnym oczom... (paralityk spowrotem pada)
- Piotr:
- - Tomaszu, więcej wiary!
- Judasz:
- - Przepraszamy pana...
- Mateusz:
- - Zaraz to powtórzymy...
- Piotr:
- - Człowieku, Tobie mówię: Wstań, weź swoje rzeczy... swoje... i idź prosto do domu.
- Tomasz:
- - A jak już będziesz...
- Mateusz:
- - Tomaszu, a ty nie odzywaj się, dopóki on nie dojdzie do domu.
---------------------------------------------------------
PIOSENKA PARALITYKA.
---------------------------------------------------------
- OPOWIESC JUDASZA.
- Judasz:
- - Było to w Galilei. Jezus nauczał tłumy na brzegu, a my czekaliśmy w łodzi. A była noc i wiał silny wiatr, wiec zniosło nas parę stadiów od brzegu. Nagle patrzymy a tu ktoś idzie po jeziorze. Myśleliśmy, ze to jakąś zjawa, przestraszyliśmy się. A Jezus, bo to On był, mówi tak: "Odwagi! Nie bójcie się, to Ja jestem!". Na to Piotr:
"Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie". A On mówi: "Przyjdź!".
Piotr się przestraszył, no to go wypchnęliśmy. Dopóki przebierał szybko nogami to jakoś szedł ale jak się zmęczył... E, szkoda gadać...
- Tomasz:
- - Judaszu, co było dalej?
- Judasz:
- - E, nie będę Wam zdradzał zakończenia.
- Mateusz:
- - Zdradź nam.
- Judasz:
- - Nie.
- Tomasz:
- - Prosimy Cie, zdradź je nam.
- Judasz:
- - Dobrze, ale jakby co, to zdradziłem, bo mnie o to prosiliście.
- Mateusz:
- - Dobrze.
- Judasz:
- - Jak Piotr się zmęczył, to zaczął tonąć i krzyczy: "Bulbulbul...", co po hebrajsku znaczy:
"Panie, ratuj mnie!". A Jezus wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc...
- Mateusz:
- - Po polsku?
- Judasz:
- - Po polsku: Czemu zwątpiłeś, człowieku malej wiary. Ot i wszystko.
- Mateusz:
- - Piotrze, tak było?
- Piotr:
- - E tam... Wiarę to ja mam, ale tak szybko mnie wypchnęli, ze została w łodzi.
- Mateusz: (pokazuje na oko) - Jedzie mi tu rydwan?
- Piotr:
- - A ty lepszy jesteś?
- Judasz:
- - Bracia, zachowujecie się jak dzieci, a przecież Pan powiedział: "Jeśli ktoś z Was chce być pierwszym, niech będzie ostatnim i niech się stanie sługą wszystkich".
- (przychodzi Marta):
- - Bracia, w kuchni zlew przecieka. Czy moglibyście rzucić okiem?
- (uczniowie kloca się wypychając się nawzajem)
- Marta:
- - Bracia, w kuchni czeka również wieczerza.
- Piotr:
- - To ja pierwszy.... (wychodzą do kuchni. Marta zostaje i śpiewa piosenkę)
---------------------------------------------------------------
PIOSENKA MARTY
---------------------------------------------------------------
Tymczasem w Jerozolimie nadeszły 3 dni, które wstrząsnęły światem. Uczniowie Jezusa, nie wierząc jeszcze w zmartwychwstanie, siedzieli w Wieczerniku i bali się Rzymian...
- QUO VADIS.
- (Marta śpiewa)
- - To ostatnia wieczerza...
- Judasz:
- - Ktoś puka! (idzie otworzyć)
- Piotr:
- - Quo kurde vadis?
- Judasz:
- - Otworzyć.
- Piotr:
- - A jeśli to Rzymianie?
- Mateusz:
- - Rzymianie nie pukają.
- Judasz:
- - Otworzę.
- Piotr:
- - Otwórz.
- Judasz:
- - Otwarte! (wchodzi świadek Jehowy)
- Świadek:
- - Bracie, czy wiesz, że wkrótce nastanie dzień, w którym przyjdzie Pan, aby rozliczyć nas...
- Judasz:
- - Wiem, z prądu i gazu. Pan z administracji?
- Świadek:
- - Bracie, błądzisz... Czy czytałeś już "Strażnicę"?
- Judasz:
- - Czytałem, brat mi z wojska przysyła... Proszę wyjść.
- Piotr:
- - Kto to był?
- Judasz:
- - Bracia, to tylko świadek Jehowy.
- Mateusz:
- - No nie mogę, jeszcze nie było zmartwychwstania a już łażą.
- Piotr:
- - Bracia, czytajmy.
- Mateusz:
- - Co to jest?
- Piotr:
- - List do Hebrajczyków.
- Mateusz:
- - Nie mogę tego otworzyć! Nie jestem Hebrajczykiem.
- Judasz:
- - Otwórz, ja jestem zameldowany w Hebrajcu.
- Mateusz:
- - Na początku mego listu chciałbym Was serdecznie pozdrowić i zapytać...
- Piotr:
- - Dalej...
- Mateusz:
- - Przepraszam, ze odpisuje dopiero teraz, ale nie mogłem znaleźć tematu, a kiedy znalazłem już temat, zgubiłem pióro...
- Piotr:
- - Zacznij od środka.
- Mateusz:
- - Sorry za brzydkie pismo ale ostatnio zaczęły się u nas prześladowania...
- Piotr:
- - A jeszcze dalej...
- Mateusz:
- - Na tym kończę. Wasz uniżony sługa...
- Piotr:
- - I to wszystko? Nie ma nic więcej? A tu paciorkiem...
- Mateusz:
- - Ciurkiem leci tak:
- - Zaprawdę powiadam ci, trzy razy zaprzesz się swojej wiary
i wtedy kur zapieje...
- Piotr:
- - Kur? Bez sensu.
- Mateusz:
- - Nie jam to pisał. (Ding dong!)
- Judasz:
- - Ktoś dzwoni.
- Piotr:
- - Rzymianie?
- Mateusz:
- - Rzymianie nie pukają.
- Judasz:
- - To Rzymianie.
- Piotr:
- - Strach zapukal do drzwi, otworzyła mu odwaga i nikogo tam nie było. Wejść!
- Rzymianin:
- - Nie będziesz rozkazywać Rzymianinowi! Wejdę z własnej inicjatywy.
(wychodzi) Wejść! (wchodzi) Ave Cezar!
- Piotr:
- - Ave - Mateusz, Judasz, Piotrek...
- Rzymianin:
- - Piotrek? Czy i ty, Piotreku zadajesz się z ta wiara?
- Piotr:
- - Ja? Nie...
- Rzymianin:
- - Co?
- Piotr:
- - Nie.
- Rzymianin:
- - Słucham?
- Piotr:
- - Nie.
- - Kukurykuuuuu!
- Piotr:
- - O! Kur!
- ----------------------------------------------------
PIOSENKA FINALOWA.
----------------------------------------------------
No i mniej wiecej koniec skeczu, który trwa scenicznie całkiem długo... Dzięki dla Jacka za udostępnienie tekstu.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą