Największe obciachy – ​Kobieta wpadła w szał po tym jak pracownik kawiarni obraził jej rodzinę za pomocą paragonu

#1. Wysoko postawiony urzędnik pijany zarysował radiowóz policji, a później chciał zamienić się z żoną miejscami

Na profilu Policja Hajnówka na Facebooku pojawiła się ostatnio ciekawa informacja. Wspomniano o zatrzymaniu pijanego 51-latka, który najpierw zarysował policjantom radiowóz, a później próbował zamienić się z żoną miejscami:

Policjanci z poznańskiego oddziału prewencji, patrolując trasę pomiędzy Narewką a Białowieżą zwrócili uwagę na jadący z naprzeciwka samochód. Jego kierowca mimo zbliżania się do radiowozu nie zmieniał świateł drogowych na światła mijania. Mundurowi wydali kierowcy nissana polecenie do zatrzymania się. Mężczyzna na chwilę zatrzymał swój samochód tuż przy radiowozie, po czym w trakcie rozmowy z policjantem ruszył. Wtedy też błotnikiem i lusterkiem nissana zahaczył o pojazd policjantów

Po około 10 metrach mężczyzna ponownie zatrzymał samochód i z podróżującą z nim żoną próbował zamienić się miejscami. Okazało się, że mężczyzna jest nietrzeźwy. Badanie alkomatem wykazało w jego organizmie blisko 2 promile alkoholu. Mężczyzna przyznał, że w ciągu dnia wypił 4 piwa. Kobieta powiedziała policjantom, że wspólnie z mężem byli w drodze na imprezę u znajomych, a siedząc na miejscu pasażera nie wyczuła od małżonka alkoholu. 51-latek stracił prawo jazdy. Za kierowanie w stanie nietrzeźwości grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna odpowie również za popełnione wykroczenia drogowe

I pewnie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie pewien szczegół, o którym donosi Gazeta Wyborcza. Otóż zatrzymanym mężczyzną okazał się nikt inny, jak sam dr hab. Rafał P., pełnomocnik ds. zarządzania Puszczą Białowieską. Mianowany przed kilkoma tygodniami przez dotychczasową minister środowiska Annę Moskwę.

#2. Patryk Jaki udostępnia na Twitterze film z gościem, którym ma świeczkę w d*pie

Europoseł Patryk Jaki od pewnego czasu prowadzi swoją małą krucjatę przeciwko, jak to sam raczył nazwać, „postępowemu światu”. Na jednym ze swoich filmów ostrzegał widzów przed jednym z posłów KO, który wierzy w uzdrawiającą moc rytuałów i kamieni.

Europoseł jednak na tym nie poprzestaje i co jakiś czas publikuje filmy, których zadaniem jest ukazanie w prześmiewczy sposób różnych dziwnych praktyk w zachodnim świecie. Na ostatnim wideo mogliśmy podziwiać kolesia, którego ciągną dwaj inni kolesie, a ten pierwszy ma wypięty nagi zadek, do którego ma włożoną zapaloną świecę. Trudno to opisać słowami, więc spójrzcie sami.


Generalnie co kto lubi, ale muszę przyznać, że pan Jaki zagląda w naprawdę dziwne zakamarki internetu, skoro udaje mu się wygrzebywać takie nagrania.

#3. Kierowca autobusu żalił się, że dostał 205 punktów karnych

Na sesji rady miasta Ostrołęka zajmowano się kwestią wynagrodzeń dla kierowców MZK. Związkowcy, których zaproszono na spotkanie, domagali się podwyżek i grozili strajkiem. Z tłumu szczególnie wyróżniał się jeden z nich, który poskarżył się radzie miasta, że został ukarany 205 punktami karnymi, ponieważ nagrania z autobusu trafiły na policję.

Z treści zawiadomień wynikało, że 41 wykroczeń zostało popełnionych w okresie od 6 stycznia do 3 lutego 2020 roku. W zdecydowanej większości dotyczyły one naruszenia zakazu korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki w ręku, tj. art.97 Kodeksu Wykroczeń w związku z art. 45 ust.2 pkt 1. Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym. Prowadzone czynności wyjaśniające w tych sprawach zostały zakończone skierowaniem wniosków o ukaranie do Sądu. Nadmieniam, że wykroczenia dotyczące nieprawidłowego korzystania z telefonu podczas jazdy w tamtym czasie były zagrożone mandatem karnym w wysokości 200 złotych oraz 5 punktami karnymi – twierdzi Tomasz Żerański, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce.

Oprócz 205 punktów karnych kierowca powinien również otrzymać 8200 zł mandatu. Nie wiadomo jednak, jaki los go spotkał, ponieważ zarówno sam Sąd Rejonowy, jak i MZK z Ostrołęki nie chcą komentować całej sprawy. Wiadomo jedynie, że kierowca już tam nie pracuje.

#4. Długo wyczekiwany pociąg PKP łączący Warszawę i Monachium wyjechał... pusty, bo nie dało się kupić biletów

Pociąg IC Chopin wyruszył niedawno po raz pierwszy na swoją przedłużoną trasę, którą kończyć ma w Monachium. Jest to szczególnie wyczekiwane przez pasażerów połączenie, ponieważ umożliwia ono wyruszenie z Warszawy nieco przed 20, aby dotrzeć do Monachium o godzinie 10 kolejnego dnia.

Jednak w trakcie dziewiczego rejsu IC Chopin coś poszło nie tak, bowiem pociąg jechał pusty. Problem leżał po stronie podmiotu odpowiedzialnego za sprzedaż biletów, ponieważ tych na ten konkretny kurs po prostu nie dało się zakupić.



Rzeczywiście wina leży po stronie Austriaków, jednak tutaj należy zadać sobie jedno ważne pytanie: dlaczego bilety PKP sprzedawane są przez austriacką stronę?

Obecnie wszystko działa już jak należy, o czym poinformowało samo PKP:

W związku z udostępnieniem nam sprzedaży przez koleje austriackie, zakup biletów na pociąg Chopin, łączący Warszawę i Monachium, jest już możliwy. Zakupu można dokonywać w kasach biletowych, bilety w cenach promocyjnych dostępne są także na stronie intercity.pl. Wkrótce będzie możliwość zakupu biletów za pośrednictwem naszej aplikacji mobilnej

#5. Kobieta wpadła w szał po tym jak pracownik kawiarni obraził jej rodzinę za pomocą paragonu

Obrażać to jednak trzeba potrafić, co pokazał jeden z pracowników sieci kawiarni w lokalu znajdującym się w mieście Christchurch w Nowej Zelandii. Zacznijmy jednak od początku.

Kimberly Sze wybrała się wraz z rodziną do kawiarni Coffee Supreme mieszczącej się przy Welles Street, aby zjeść śniadanie. Zamówili jajecznicę, jajka sadzone, cynamonową bułeczkę i kawę.

Kobieta chciała jeszcze przed przystąpieniem do posiłku uregulować rachunek, jednak w oczy rzucił jej się podpis. Pracownicy kawiarni, zamiast zapisać numer stolika, przy którym siedziała Kimberly wraz z rodziną, zapisali:

Kobieta ze strasznym dzieciakiem.

Kimberly najpierw zażądała, aby pracownicy się nieco doszkolili i nauczyli, jak należy traktować klientów, po czym wyszła jeszcze przed otrzymaniem swojego zamówienia.


Później w mediach społecznościowych przyznała, że nie wiedziała, skąd takie traktowanie, ponieważ odwiedza ten lokal wraz z dzieckiem od dawna i załoga nigdy nie narzekała na zachowanie córki. Wręcz przeciwnie, niejednokrotnie córka dostawała komplementy i słodycze od pracowników kawiarni.

Cała sprawa odbiła się szerokim echem w lokalnych mediach. Do miasta przyleciał jeden z wyżej postawionych pracowników sieci kawiarni, aby nie tylko osobiście przeprosić kobietę, ale również zrobić porządek wśród pracowników lokalu.

W poprzednim odcinku: 3 granatniki w biurze szefa Policji