Przyznam, że nie chciało mi się czytać całej dyskusji. Niemniej w głównym wątku są dwa ciekawe miejsca, do których warto się odnieść.
"Dlaczego ludzie reagują z (co najmniej) wielkim zdziwieniem kiedy odpowiem "ja nie pije", nie rozumieją kiedy nie chce wyjść na piwo ale gdziekolwiek indziej aby nie siedzieć w barze tylko po prostu pogadać, pytają dlaczego nie lubię wychodzić do klubów."
A gdyby reagowali z wielkim zdziwieniem na wyznanie, powiedzmy, "ja to mam 30 lat i nadal mama mi pierze ubrania", to też byś zadawał to pytanie? Zdziwienie bierze się stąd, że:
a) jako niepijący należysz do mniejszości
b) większość ludzi jest konformistami i nie lubi się przyznawać, że w danej sytuacji należy do mniejszości - więc należysz do jeszcze mniejszej mniejszości abstynentów, którzy nie mają problemu z przyznaniem się do tego
c) punkt b) powoduje, że nawet jeśli w jakichś okolicznościach należysz do niepijącej lokalnej większości, to i tak większość będzie uważała, że niepijący są lokalnie mniejszością
Każdy z tych punktów z osobna usprawiedliwia zdziwienie. Wszystkie naraz wyjaśniają zdziwienie duże.
A drugi punkt to udzielona przez Ciebie odpowiedź na punkt pierwszy
"
Nie rozumiem tego gdy widzę radość ludzi przed każdym weekendem (teraz juwenaliami) i tekst "ale się narąbie", kiedy załatwią coś za flaszkę (a nie raz skorzystałem z tego)i gdy komuś pomogę i ktoś chce mi postawić piwo, bo dla niego to byłoby najlepszą nagrodą."
Widzisz? Sam nie rozumiesz ludzi, którzy mają odwrotny do Twojego system wartości. Dlaczego więc dziwi Cię, że oni nie rozumieją Ciebie? Ty jesteś dla nich tak samo dziwny, jak oni dla Ciebie. Odrobina empatii i wszystko stanie się jasne!
Pozdrawiam,