Siedziałem sobie dzisiaj na ławeczce obok pomnika Reksia i korzystałem z nielicznych momentów "kąpieli" słonecznych.
Lubię tam czasem przysiąść i patrzeć jak rodzice przyprowadzają swoje małe pociechy, celem uwiecznienia ich z Reksiem na fotografii.
Niejednokrotnie mamuśki są bardziej pocieszne od maluchów.
Kiedy na chwilę Reksio zostaje sam, rozglądam się, z której strony zostanie przypuszczony atak jakiegoś dziecka.
Patrzę idzie wysoka, czarnowłosa, ładna mama, a za nią też czarnowłosa z dwoma warkoczykami, pięcioletnia "na oko" córcia.
Jeden szczegół na pierwszy rzut oka zwrócił moją uwagę. Otóż, mamusia odziana była w ciemne jeansy z pokaźnych rozmiarów, kwadratowym okienkiem na lewym kolanie.
Rożne spodnie dziewczyny noszą. Takie z wieloma jasnymi pęknięciami w wielu miejscach widziałem często ale z okienkiem tylko na jednym?
Kiedy przechodziły obok mnie, tak jakoś samo mi się wyrwało:
- Moja ulijanko, klęknij na kolanko!
Mamuśka rzuciła wesołe spojrzenie, a mała podchwyciła i zaczęła dalej śpiewać.
- Podeprzyj se boczki, chwyć się za warkoczki.
Następnie podeszła do mnie i wyszeptała.
- Moja mama nie nazywa się Ulijanka tylko Ewelinka!
Obróciła sie powoli i poszła głaskać Reksia.
Lubię tam czasem przysiąść i patrzeć jak rodzice przyprowadzają swoje małe pociechy, celem uwiecznienia ich z Reksiem na fotografii.
Niejednokrotnie mamuśki są bardziej pocieszne od maluchów.
Kiedy na chwilę Reksio zostaje sam, rozglądam się, z której strony zostanie przypuszczony atak jakiegoś dziecka.
Patrzę idzie wysoka, czarnowłosa, ładna mama, a za nią też czarnowłosa z dwoma warkoczykami, pięcioletnia "na oko" córcia.
Jeden szczegół na pierwszy rzut oka zwrócił moją uwagę. Otóż, mamusia odziana była w ciemne jeansy z pokaźnych rozmiarów, kwadratowym okienkiem na lewym kolanie.
Rożne spodnie dziewczyny noszą. Takie z wieloma jasnymi pęknięciami w wielu miejscach widziałem często ale z okienkiem tylko na jednym?
Kiedy przechodziły obok mnie, tak jakoś samo mi się wyrwało:
- Moja ulijanko, klęknij na kolanko!
Mamuśka rzuciła wesołe spojrzenie, a mała podchwyciła i zaczęła dalej śpiewać.
- Podeprzyj se boczki, chwyć się za warkoczki.
Następnie podeszła do mnie i wyszeptała.
- Moja mama nie nazywa się Ulijanka tylko Ewelinka!
Obróciła sie powoli i poszła głaskać Reksia.
--
Gwóźdź, żeby się przebić dostaje w łeb, a człowiek żeby się przebić, musi czasem dostać porządnie w dupę.