Wracałem samochodem po całonocnej wizycie u przyjaciela, gdy zauważyłem, że coś mi auto znosi na lewą stronę. Cholera, myślę, znowu mi powietrze ucieka przez zbyt luźny wentyl. No nic to, zajeżdżam na Orlen, staję przed pompką i uzupełniam brak powietrza. W międzyczasie wspominam sobie nocne igraszki, przez co poczułem nagłą ochotę na parówkę w ustach. Zamknąłem samochód i skoczyłem na szybkie zakupy.
Nie wiem ile mi to zajęło, może trzy minuty, może więcej, bo w kibelku skorzystałem z jeszcze jednej pompki...if you know what i mean Wychodzę i co widzę? Najpaskudniejszą mordę jaką kiedykolwiek ujrzały moje oczy, wzrok rozbiegany (pewnie na ciężkim kacu, przez co organizm odwodniony) i na dodatek mamrocze coś do siebie. Ale miał w sobie to coś. Pewien zwierzęcy magnetyzm, który przyciąga siłą elektromagnesu. Uśmiechnąłem się do niego, na co ten zaczął się ciskać jak wesz na grzebieniu, kurwując co drugie słowo.
Zahipnotyzował mnie skubany Z uśmiechem wyjaśniłem, że korzystałem z pompki () i nie było mnie raptem trzy minuty. Chyba zadziałało, bo maczo złagodniał i burknął coś niezrozumiale pod nosem. Przechodząc obok puściłem mu oko i niepostrzeżenie wsunąłem kartkę z moim numerem telefonu do kieszeni jego pikowanej kurtki, życząc mu jednocześnie miłego dnia. Bożeeee, jak on słodko pachniał! Nie wiedziałem, że brak higieny wyzwala w człowieku takie ogromne pokłady feromonów.
Mam nadzieję, że zadzwoni, albo chociaż wyśle smsa...
Nie wiem ile mi to zajęło, może trzy minuty, może więcej, bo w kibelku skorzystałem z jeszcze jednej pompki...if you know what i mean Wychodzę i co widzę? Najpaskudniejszą mordę jaką kiedykolwiek ujrzały moje oczy, wzrok rozbiegany (pewnie na ciężkim kacu, przez co organizm odwodniony) i na dodatek mamrocze coś do siebie. Ale miał w sobie to coś. Pewien zwierzęcy magnetyzm, który przyciąga siłą elektromagnesu. Uśmiechnąłem się do niego, na co ten zaczął się ciskać jak wesz na grzebieniu, kurwując co drugie słowo.
Zahipnotyzował mnie skubany Z uśmiechem wyjaśniłem, że korzystałem z pompki () i nie było mnie raptem trzy minuty. Chyba zadziałało, bo maczo złagodniał i burknął coś niezrozumiale pod nosem. Przechodząc obok puściłem mu oko i niepostrzeżenie wsunąłem kartkę z moim numerem telefonu do kieszeni jego pikowanej kurtki, życząc mu jednocześnie miłego dnia. Bożeeee, jak on słodko pachniał! Nie wiedziałem, że brak higieny wyzwala w człowieku takie ogromne pokłady feromonów.
Mam nadzieję, że zadzwoni, albo chociaż wyśle smsa...
--
Oh it's Youuu! Hiiii! Go away!!!