Kolejna porcja szpitalno - wojennych dialogów z naszego ulubionego serialu.
Hawkeye: Taka wojna to rozumiem. Przez ostatnią dobę jedynym przeraźliwym dźwiękiem było sapanie Franka.
***
Houlihan: To jest szantaż.
BJ: To takie brzydkie słowo.
Hawkeye: Wolimy "wymuszenie"
***
Potter: Znaleźliście coś?
BJ: Tylko las i las.
Hawkeye: Ja spotkałem dziewczynkę z koszyczkiem jedzenia dla babci.
BJ: Miała czerwony kapturek?
Hawkeye: Było z nią siedmiu krasnoludków.
BJ: To trafiła do niewłaściwego lasu.
Hawkeye: Albo do niewłaściwej bajki.
***
Burns: Steki były wyśmienite.
Hawkeye: Steki? Frank jadłeś stek?
Burns: Pierwszy od ponad roku.
Hawkeye: Podają je tylko po sekcji zwłok.
Burn: Miałeś dać spokój żartom.
Hawkeye: Kto żartuje ?
BJ: Mój eskalopek miał ślubną obrączkę.
***
Burns: Oto moja pozycja. Leci w moją stronę myśliwiec. Kiedy powiem "teraz", będzie dokładnie nad moją głową. (chwila) Teraz.
BJ: On leci z prędkością 500 mil na godzinę.
Hawkeye: Zanim zdążyłeś coś powiedzieć samolot był już w hangarze, a jego pilot w piżamie.
***
Hawkeye: BJ pójdzie ze mną. We dwóch damy sobie radę.
Potter: Miałbym zostać sam z Burnsem. On jest jeszcze nudniejszy kiedy śpi.
BJ: Pewnie śni mu się dom.
Hawkeye: I jak się wzbogaca usuwając zdrowe pęcherzyki żółciowe.
***
Potter: Spokojnie chłopcy. Wiadomo, że wszyscy go lubimy. Po za osobą która anonimowo doniosła mi, że Radar sprzedawał bilety do dziury w damskich natryskach.
Burns: To nie byłem ja.
Potter: A niby dlaczego nie ty ?
Burns: Bo wszyscy wiedzą że to do mnie podobne.
Potter: Więc dlaczego to zrobiłeś ?
Burns: Bo to mój obowiązek.
Potter: Zdawało mi się, że powiedziałeś, że to nie ty.
Burns: Mnie też się tak zdawało.
***
Burns: Tak chciałbym być w domu.
BJ: Ja też bym chciał, żebyś był w domu Frank.
***
Bohaterowie utknęli w lesie w już_nie_jeżdżącym_autobusie. Zjawia się jakiś Koreańczyk
Burns: Atakuje. Wzywa nas do poddania.
BJ: Albo pyta czy ten autobus jedzie do centrum miasta.
***
Hawkeye do Burnsa: Powinieneś pójść do proktologa żeby zbadał ci mózg.
W poprzednich odcinkach...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą