Wielka księga zabaw traumatycznych LXXXIV
Dziś piątek i do w dodatku 13. Pechowcy na start! Może jednak obejdzie się bez ofiar? Bo taki na przykład szambowóz - to sprawa poważna...
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
SZANBONUREK
Działo się to za młodości mojego starszego brata czyli jakieś 6-7 lat temu. Tak więc jak każdy nastolatek, w tym mój brat lubił się poszwędać po osiedlu z kumplami. Nasza ulica nie posiadała bezpośredniego połączenia z oczyszczalnią tylko tzw. szambo, więc co pewien czas musieli nas odwiedzać panowie z szambo wozem i wywozić nieczystości. Tak akurat się złożyło, że mój brat i jego kumpel postanowili się gdzieś wybrać, nie ważne gdzie. Akurat w tym dniu odwiedzali naszą ulice panowie z szambowozem. Nie wiadomo dlaczego pozostawiali większość wyczyszczonych już studzienek nie zakrytych. Tak więc przechadzał się brat z kolegą naszym osiedlem i gadając o tym i owym, gdy nagle kumpel w połowie słowa zamilkł.
Mężczyzna lubi być doceniany, a chyba największym komplementem byłoby stwierdzenie z ust kobiety "Jesteś czarodziejem!". Ale jak sprawić by kobieta to powiedziała? Gotowa recepta poniżej... ;)
Arcymag Dyrdymalus sługą był nauki i ona właśnie pochłaniała go bez reszty. Niemniej jednak człowiekiem pozostawał nadal i ludzkie potrzeby od czasu do czasu miewał. Nijak mu jednakże nie uśmiechało się niweczyć nimbu tajemniczości jaki go otaczał, więc gdy na chędożenie słabość go brała, zwykł był przemieniać się w któregoś z lokalnych amantów i w jego postaci na dziewki chadzał.
Tej nocy więc, przybrawszy postać Trepura, znanego w okolicy pożeracza serc niewieścich, ryćkał jakąś ślicznotkę aż huczało. Grzmocił potężnie (eliksiry) i z wprawą (czytało się te miłosne tomiszcza) aż ranek wyczerpaną parę pośród zmemłanej pościeli zastał.
Zwlókł się z dziewuchy i mrugnąwszy zawadiacko rzucił wesoło:
- No i jak, mała, dobrze było? Sprawiłem się chyba nienajgorzej, co? - I wypiął dumnie pierś młodzika za którego się podał...
- Tak, dobrze, bardzo dobrze panie... czarodzieju....
- Hej! Jakże to? Jak mnie poznałaś dziewko?!!
- Ot, gumki, panie. Po gumkach poznałam
- Jak to, po gumkach?? Czyż większość z kochanków waszych gumek wszak nie używa?
- Tak, używa, ale nie takich!
I podała mu jego gumę błyszczącą, szpiczastą, granatową w złote gwiazdki...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą