Skończyły się banknoty jednodolarowe. Wcisnąłem striptizerce grillowany ser.
W ramach napiwku koleś raz próbował dać mi zjedzoną do połowy porcję frytek z McDonald's.
Karta podarunkowa do supermarketu o wartości 3 dolarów.
Kawałek pizzy, którą miał w kieszeni. Owinięty w serwetkę, z wyjedzoną kiełbasą.
Dwuletnia puszka liczi.
Miałam kolesia, który dał mi "trawkę", ale tak naprawdę był to woreczek strunowy pełen oregano.
Japońska guma. Nie żułam jej. O, jeszcze bilet autobusowy.
Kiedy nie patrzyłam, chrześcijanie często podrzucali na scenę ulotki z Jezusem.
Torba z materiału, a w niej surowy pstrąg razem z głową i wszystkim.
Karty z pieczątkami do fast foodu. Pełno takich!
Gotowane mięso gołębia potrąconego na ulicy... Dzięki?
Ekspres do kawy i jakieś głośniki. Ale szczotka do kibla nadal wygrywa!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą