Szukaj Pokaż menu

Substancja, która może wypruć flaki

18 142  
8   26  
Rodacy! Znów nas wrobiono. Znów ktoś chce nas wykorzystać. Nie ostrzeżono nas przed niebezpieczeństwem. To prawda, którą przed nami ukrywano. Balcerowicz musi odejść.
Poznaj najbardziej niebezpieczną substancję na ziemi jaka kiedykolwiek istniała na ziemi...

I znowu koszty...

10 639  
5   4  
Nasza Redakcja postanowiła iść z duchem czasu i zakupić nowy telefon komórkowy, a konkretnie - najnowszy model Ericssona z aparatem fotograficznym. Nooooo ładne cacko... Wyrywaliśmy go sobie z rąk jak dzieci. Każdy chciał go mieć... Ale jednogłośnie został on przydzielony naszemu Red. Nacz. (jednogłośnie - czytaj: jednym głosem Red. Nacz.) Cieszył się bardzo... Wychodząc gdziekolwiek przesyłał nam setki zdjęć. Po co? Nie wiemy... Co? My miasta nie znamy, czy co? I tak minął cały ubiegły tydzień... Przysyłał... my kasowaliśmy... Przysyłał kolejne... I tak do us... ;) Z ulgą udaliśmy się na zasłużony weekendowy wypoczynek.
W poniedziałek Joe Monster przywitał nas jakiś taki poobijany... posiniaczony i smutny... Co ciekawsze już nie robił nam serii zdjęć na powitanie jak w ubiegłym tygodniu... W ogóle nie miał już swojego ładnego nowiutkiego telefoniku z którym się nie rozstawał...
- Co? Napadli i ukradli? - zapytaliśmy ze szczerym współczuciem,
- Nieeeeee... - odparł smutno Red. Nacz.,
- To co się stało? - zaczęliśmy dociekać,
- Eeeee... nic... zajmijcie się lepiej pracą! - rzucił zdenerwowany już lekko Joe.
Bardzo nas ciekawiło co się stało. Wiemy tylko, że Joe wyjeżdżał gdzieś na weekend. Ale jak tu się dowiedzieć? Hmmm... A może zdjęcia nadesłane po naszym piątkowym wyjściu z redakcji coś nam podpowiedzą... I faktycznie! Przeczucie nas nie myliło.
Otworzyliśmy ostatnie zdjęcie...

Łoś w wielkim mieście

11 718  
1   9  
Jest taki facet, którego wiecznie prześladuje pech i przytrafiają się do tego same niesamowite historie. Jesto to Woody Allen.

A oto opowieść, w którą nie uwierzycie, ustrzeliłem kiedyś łosia. Polowałem w stanie Nowy Jork i zastrzeliłem łosia. Przywiązałem go na zderzaku samochodu i jadę sobie do domu zachodnią autostradą. Nie wiedziałem jednak, że kula nie zabiła łosia. Drasnęła go tylko w łeb i pozbawiła przytomności. Przejeżdżam Holland Tunnel, a tu łoś się budzi. No więc jadę z tym żywym łosiem na zderzaku, a zwierzak robi za kierunkowskaz, tyle że w stanie Nowy Jork obowiązuje zakaz jeżdżenia z przytomnym łosiem na zderzaku we wtorki, czwartki i soboty. Wpadłem więc w prawdziwą panikę.

I nagle doznałem olśnienia. Pewni moi przyjaciele urządzają bal kostiumowy. Jadę tam. Zabieram ze sobą łosia. Przemycam go na przyjęcie, myślę, zrzucę z siebie odpowiedzialność. Dojeżdżam na ten bal i pukam do drzwi. Łoś stoi obok mnie. W drzwiach pojawia się gospodarz. Mówię "Cześć znasz chyba Solomonów...". Wchodzimy. Łoś miesza się z tłumem. Radzi sobie bardzo dobrze, robi wręcz furorę. Jakiś facet przez półtorej godziny usiłuje mu sprzedać polisę ubezpieczeniową.

Wybija północ, przyznają nagrodę za najlepszy kostium wieczoru. Pierwsze miesjce przypada Berkovitzom, małżeństwu przebranemu za łosia. Mój łoś otrzymuje drugą nagrodę i wpada w szał. Krzyżuje z Berkovitzami rogi w salonie i pozbawiają się nawzajem przytomności. Stwierdzam, że to dla mnie szansa. Chwytam łosia, mocuję go na zderzak i migiem wracam do lasu. Tyle, że przez pomyłkę złapałem Berkovitzów. No i jadą z parą Żydów na zderzaku. A w stanie Nowy Jork obowiązuje zakaz... No, wiecie... We wtorki, czwartki, a zwłaszcza w soboty...

Następnego ranka Berkovitzowie budzą się w lesie przebrani za łosia. Pan Berkovitz dostaje kulkę w łeb, wypychają go i wystawiają w nowojorskim klubie sportowym Athletic...
1
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu I znowu koszty...
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu Dom publiczny prowadzony przez siostry zakonne?
Przejdź do artykułu Zwykłe zdjęcia, które połączone w pary tworzą bardzo nieczyste obrazki
Przejdź do artykułu Piątek 13-tego...
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Podróż polskim autobusem
Przejdź do artykułu W Australii wszystko chce cię zabić. I nie są to tylko zwierzęta
Przejdź do artykułu Skryty atak imperialistycznego wroga
Przejdź do artykułu Świąteczno-charytatywny teleturniej Va Banque

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą